Tak jak w tytule, dzisiaj porozmawiamy o bronzerach - a konkretniej o jednym z nich. Znany wszystkim Honolulu od W7 przykuł moją uwagę z powodu wielu pozytywnych opinii. W sklepie internetowym zamówiłam ten produkt w cenie niecałych 14 zł. Opakowanie z tekturki, ale ładne i dziewczęce. W środku oprócz bronzera o dosyć intensywnej barwie, umieszczono także fikuśny pędzelek. Ja z niego nie korzystam, lecz podobno dobrze się sprawdza przy nakładaniu rozświetlacza. Ja z przyzwyczajenia używam do bronzerów pędzla Hakuro H21.
Kolor jest stosunkowo ciemny. Szukałam bronzera, który nie nada pomarańczowego czy różowego kolorytu. Honolulu sprawdził się idealnie. To typowy, chłodny ton bez zbędnych refleksów. Dodatkowo jest naprawdę mocno napigmentowany, nie posiada żadnych drobinek. Powiedziałabym, że jest satynowy, ale na skórze daje matowy efekt. W każdym razie nie pozostawia na buzi dziwnej poświaty. Ładnie wtapia się w makijaż, ale trzeba go precyzyjnie nałożyć. Roztarcie kosmetyku jest dosyć łatwe, ale i tu nie można przesadzić z jego ilością. Wiadomo, iż lepiej jest nanosić mniejsze warstwy produktu i potem ewentualnie stopniować ich intensywność. Tak jest również tutaj. Zapewne nie jest to bronzer o idealnej formie do rozcierania, ale jak na kosmetyk z niskiej półki sprawdza się świetnie. Zbyt ciemną plamę można rozetrzeć za pomocą transparentnego pudru.
Mam wrażenie, że po paru godzinach od nałożenia bronzera, traci on nieco swój wyrazisty charakter. Ale nie jest to wada. Nie ściera się, nadal widać go na twarzy, lecz tak jakby w mniej ostry sposób. Mi to bardzo odpowiada. Mimo że mam tłustą cerę, widać go na mojej buzi po całym dniu. Honolulu Bardzo ładnie podkreśla kontur twarzy i fajnie się z nim współpracuje. Używam go do konturowania, ale spokojnie można go wykorzystać w celu uzyskania ładnej opalenizny. Poza tym jest wygodny w użyciu, wydajny, tani. Czego chcieć więcej?
Co najważniejsze kosmetyk nie podrażnił mojej skóry. Obecność parabenów zupełnie nie wpływa na cerę podczas stosowania produktu. Na początku składu obecna jest mika (pigment naturalny, nadający skórze naturalny efekt rozświetlenia), sterynian magnezu i cynku (związki organiczne, zwiększają przyczepność kosmetyku i przedłużają jego trwałość), hydrogenated polyisobutene (ułatwia rozprowadzanie produktu, bezpieczny dla skóry). Idąc dalej nie natrafiamy na substancje szczególnie szkodliwe. Na końcu oczywiście zawarte są różnorodne kolorowe pigmenty.
Lubię, używam i polecam ;)
Przypominam o moim konkursie, który trwa do 15 lipca 2013 r. Do dzieła leniuszki! ;D
czaję się na niego oj czaję się na niego oj czaję :D :D ♥
OdpowiedzUsuńwidziałam już u kogoś ten bronzer, muszę poczytać jeszcze o broznerze z Elfa i którego muszę zakupić :))
OdpowiedzUsuńto moj ulubiony bronzer
OdpowiedzUsuńmam juz u siebie kolejne opakowanie
najbardziej lubie nakladac go pedzlem z naturalnego wlosia x x x
U mnie chyba też zagości na dłużej :)
UsuńJa bronzerów nie używam :) Mam jasną karnację i pewnie bym się źle czuła w takim bronzerze ;)
OdpowiedzUsuńcudny jest:D a to opakowanie przeurocze:D
OdpowiedzUsuńja polubiłam ten drugi produkt z w7 africa
OdpowiedzUsuńja nie używam bronzera, ale przymierzam się i to właśnie chyba z nim:)
OdpowiedzUsuńPolecam - nie jest drogi a na pierwsze przygody z bronzerem myślę, że to fantastyczny produkt :)
Usuństrasznie podoba mi sie to pudełeczko,
OdpowiedzUsuńgdzieś już widziałam ten bronzer. ja nie używam takich kosmetyków.
jedynie nakładam odrobinę różu na policzki.
Może kiedyś się przekonam.
Ja się przekonałam choć wcześniej nie widziałam potrzeby używania tego typu kosmetyków. Konturowanie twarzy stało się dla mnie jednak niezbędne :)
UsuńDobry bronzer,niestety ja ich nie używam gdyż zawsze wyglądam na brudną a nie umalowaną ;)
OdpowiedzUsuńBrudną? Kwestia dobrego roztarcia kosmetyku, nałożenia go i dobrania koloru :)Mi bardzo podoba się efekt uzyskiwany za pomocą bronzera. Można ładnie podkreślić kontur twarzy :)
UsuńNie używam bronzerów ani róży ...
OdpowiedzUsuńja nie używam :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na sałatkę!
Nie miałam, ale mam z tej firmy pędzelki :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie można go kupić stacjonarnie. ;/
OdpowiedzUsuńPrzesyłka jest ekspresowa ;)
UsuńBronzer trzeba miec a ten nie dosc ze ladny to jeszcze nie ma czerwieni w sobie, ja tez duzo czasu spedzilam
OdpowiedzUsuńna poszukowaniu takiego bez pomaranczy w sobie, w koncu znalazlam taki fajny do konturowania.
Chyba az napisze o tym notke, zainspirowalas mnie ;)
Napisz notkę, jestem ciekawa Twojego ulubieńca :) Ja przyznam też szukałam czegoś bez tej brzydkiej poświaty pomarańczy, czerwieni... W Honolulu kolor bardzo mi się podoba :)
UsuńMam ale nie używam , jakoś sie nie polubilismy z Honolulu
OdpowiedzUsuńKażdy ma swój typ :) A jakiego bronzera używasz?
UsuńWygląda na fajny :) Ja nie używam ani bronzera, ani różu :) Muszę to zmienić...
OdpowiedzUsuńPolecam, ja kiedyś też nie używałam ani bronzera ani różu. A teraz? Mam oba te kosmetyki w łazience:) Co prawda różu używam sporadycznie, ale bronzera codziennie do konturowania twarzy :)
UsuńMam go, czasami używam przy mocniejszych makijażach :)
OdpowiedzUsuńchyba muszę kupić, pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńja mam kuleczki rozświetlające które dają ładny i subtelny efekt, przy mocniejszej aplikacji używam podobnie jak bronzera :) fajny produkt, jednak jak dla mnie zbyteczny
OdpowiedzUsuń