Wszystko przebiegało bardzo fajnie dopóki nie włożyłam palca pod lampę. Nie wiedziałam, że paznokieć może aż tak boleć. Przy metodzie hybrydowej czułam delikatne pieczenie przez pierwszych kilka sekund. Tutaj mogę śmiało powiedzieć o bólu. Pani przyznała, że zapomniała mi powiedzieć, iż podczas utwardzania w lampie może mnie palec lekko piec. Ale czy aż tak? Zrobiło mi się gorąco - jakby ktoś zdzierał mi płytkę z paznokcia. Ból był nie do zniesienia, ale jakoś przetrzymałam dziesięć takich uderzeń. Na koniec zrobiło mi się jednak słabo i musiałam poprosić o szklankę wody. Przez cały wieczór czułam dyskomfort, bo paznokcie pulsowały i lekko szczypały. Rano wszystko wróciło do normy. Wyczytałam jednak, iż jeśli przy zakładaniu paznokci żelowych płytka paznokcia zostanie źle przygotowana, tj. zbyt spiłowana powierzchnia, niewłaściwie wycięte skórki, zbyt gruba warstwa kładzionego żelu, to właścicielki wrażliwych, kruchych paznokci również odczuwały ból. Nie zniechęciło mnie to do metody żelowej, ale na pewno uczuliło na kompetencję kosmetyczek....
Paznokcie jednak bardzo ładnie się prezentują. Wybrałam beżowy kolor i delikatne, świecące zdobienia. Myślę, że taki wzór idealnie sprawdzi się przy każdej stylizacji.
Dzisiaj mija 10 dni od wykonania paznokci. Myślę, że śmiało wytrzymają kolejne 10 dni.
Piękne paznokcie! Bardzo podoba mi się taki kolor :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie.
http://urodowa-obsesjonatka.blogspot.com/