Bardzo cenię naszą polską markę Inglot i jestem fanką ich cieni do powiek. Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o czarnym, żelowym eyelinerze. Nakładałam go cieniutkim pędzelkiem, z którym przyznam nie byłam wcześniej obyta. Ale kreska jakoś mi wychodziła ;) Jednak czerń nie była taką czernią jakiej oczekiwałam. Eyeliner nie był też wystarczająco trwały jak dla mnie - rozmazywał się od wewnętrznego kącika i w załamaniach. Nie dał też rady w przypadku "kociego oka" - po jakimś czasie odbijał się niżej i rozmazywał. A przecież miał to być eyeliner wodoodporny! Koszmarem był także jego demakijaż. Nigdy wcześniej nie miałam tak brudzącego eyelinera jak ten. Potrzebowałam 5 wacików na doczyszczenie jednego oka. Było to dla mnie zbyt uciążliwe. Nie lubię tak trzeć oczu. Poza tym skóra na powiekach i tuż pod okiem jest bardzo wrażliwa. Użyłam tego produktu kilka razy i chyba pójdzie do kosza. No chyba że wcześniej zabraknie mi innego eyelinera. Z czystym sumieniem mogę natomiast polecić eyeliner z Wibo (recenzja)
Słoiczek zawiera 5,5g produktu w cenie około 30zł. Jest bardzo wydajny, ale wobec wskazanych powyżej minusów nie kupię go ponownie.
chyba się skuszę:)
OdpowiedzUsuńNie lubię eyelinerów w słoiczku może dlatego że czas malowania jest o wiele dłuższy niż tymi z pędzelkiem czy tymi we flamastrze. Ale inglota naprawdę lubię, tak jak ty w szczególności cienie do powiek :)) Dodaję do obserwowanych i zapraszam do mnie :))
OdpowiedzUsuńMoim zastrzeżeniem jest odbijanie na górze powieki i to, że zasechł mi w 2miesiące i pękł, a użyłam go tylko parę razy. Ale nie starł mi się sam, chyba że go pocierałam, a ze zmyciem faktycznie są problemy, ale mi nie przeszkadza. Czasami zużywam 10wacików, ale delikatnie powoli zmywam też żel z powiek ;)
OdpowiedzUsuńoj niewypał tym razem... polecam ci szczerze eyeliner żelowy z Meybelline, no po prostu cudo jest!! Ja się zakochałam od pierwszego użycia :)
OdpowiedzUsuńMówisz? Narazie mam ten z Wibo i mi się sprawdza. Ale propozycję Maybelline zapamiętam ;)
Usuń